Stopery dla muzyków ThunderPlugs

Jednym z pierwszych tekstów, jakie opublikowałem na tym blogu był materiał o stoperach Alpine MusicSafe Pro, których używałem przez wiele lat. Dobre stopery, czy jak kto woli, zatyczki do uszu to podstawa. Słuch jest tylko jeden, a muzykom ten zmysł się przydaje. Chociaż jak słucham niektórych artystów to mam wrażenie, że nie jest im do niczego potrzebny. I nie mam tu na myśli Beethovena. Wróćmy do rzeczy. Jak pisałem od lat korzystałem z Alpine, ale jak w komentarzu zauważył jeden z czytelników te stopery do najtańszych nie należą. Oprócz tego mają pewien mankament, o którym pisałem we wspomnianym tekście — jeżeli tak jak ja jesteś śpiewającym gitarzystą to stopery mogą poluzować się w uchu i czasami po prostu musisz je poprawiać w trakcie grania. Poszukałem więc alternatywy, która po pierwsze będzie tańsza, a po drugie będzie lepiej siedzieć w uchu. No i tak trafiłem na holenderskie ThunderPlugs, które spełniają powyższe założenia.


Budowa stopera jest standardowa — silikonowy czopek wypełnia filtr z tworzywa. Pewnym wyróżnikiem jest charakterystyczna kolorystyka, szary silikon skontrastowano z żółtym filtrem. Nieźle to wygląda. Do tej pory korzystałem z białych stoperów i biorąc pod uwagę, że jest to produkt wielokrotnego użytku to biel nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem ;)

Jak to w przypadku stoperów bywa do grania z nimi trzeba się przyzwyczaić. Głównie dlatego, że zmieniają one nieco charakterystykę dźwięku, jaki dociera do naszych uszu. Ich zadaniem jest tłumienie hałasu, co w praktyce oznacza, że brzmienie staje się bardziej basowe, a drażniące wysokie częstotliwości są minimalizowane. Producent podaje że stopery redukują hałas o 18 decybeli. Brzmi prawdopodobnie.

Przez lata gry w stoperach przyzwyczaiłem się do ich wpływu na słyszalne brzmienie instrumentów i w sytuacjach tego wymagających ustawiam brzmienie gitary bez stoperów. Pod względem jakości tłumienia ThunderPlugs mogą swobodnie konkurować z Alpine. Jak zatem wyglądają kwestie finansowe? W jednym z polskich sklepów muzycznych znalazłem ThunderPlugs za niecałe 40 zł. Alpine to wydatek rozpoczynający się od 70 zł. Czuć różnicę.

Po lewej Thunderplugs po prawej Alpine MusicSafe Pro

Różnicę czuć również w, nazwijmy to umownie, ergonomii korzystania ze stoperów. ThunderPlugs są nieco węższe od Alpine przez co szczelniej wypełniają ucho i pozostają przy tym wygodne. Gram z nimi już chwilę i nie miałem problemu z poluzowaniem się stopera w uchu w trakcie śpiewania. A to jest dla mnie najważniejszą korzyścią. Nawet jakby ThunderPlugs były droższe od Alpine, to za ten feature byłbym w stanie zapłacić więcej. A że są tańsze to tym bardziej mnie to cieszy.

ThunderPlugs oferują swoje zatyczki w różnych wariantach — standardowym (czyli tym, z którego korzystam), wersji PRO oraz wersji dla motocyklistów. Ta ostatnia może się przydać, gdy grasz grind-core’a. Mają też różne warianty pakowania — najbardziej ekonomiczne pakowane są po prostu w tradycyjną foliową torebkę. Dostępne są też zestawy podobne do tych z Alpine, w których mamy stylowy pojemnik-brelok na zatyczki. Fajnym bajerem są też stopery w kulkach, które sprzedawane są z automatów jak gumy balonowe. Thunderplugs umie w merchandising ;)


Jedno mnie wkurza. ThunderPlugs mają fajny produkt, ale do pełni szczęścia przydałaby im się angielska wersja strony internetowej, bo mam wrażenie, że nie wszyscy znają holenderski.

Dodatkowymi wrażeniami dzielę się w filmie opublikowanym na moim kanale You Tube. Subskrypcje mile widziane ;)


 PS: Dbajcie o słuch!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz