Nowości w serii Orange Crush

A to niespodzianka. Po testerze do lamp, Orange zaskoczył kolejnymi nowymi produktami – tym razem konkretnym gitarowym sprzętem. Tranzystorowa seria wzmacniaczy Crush zostanie poszerzona o trzy nowe modele: dwa wzmacniacze typu combo – CR60C 60W 1x12 i CR120C 120W 2x12 – oraz head CR120H o mocy 120W.

Seria Crush skierowana jest do gitarzystów z ograniczonym budżetem, którzy chcą za plecami postawić sprzęt Orange, ale nie stać ich na lampę. Brzmieniowo nowe wzmacniacze są wzorowane na popularnym Rockerverbie. Poczekamy na próbki i zobaczymy jak to wyszło.

Nowe wzmacniacze dysponują dwoma kanałami – czysty i przesterowanym – a comba wyposażono w pętlę efektów oraz głośniki Orange Voice Of The World 60W. Wizualnie, nowy sprzęt prezentuje się dokładnie tak samo, jak jego droższe, lampowe wersje. Dbałość o wykonanie to cecha typowa dla Orange, co widać było nawet w miniaturowym combie CR-3, o którym pisałem jakiś czas temu.

Ceny nowego sprzętu na razie podano w funtach: CR60C – £349, CR120C – £479, CR120H – £299. Znając życie w Polsce będzie trochę drożej. Wzmacniacze zadebiutują na zbliżających się targach Musikmesse, a do sprzedaży trafią latem 2013 roku.


Nowe bestie Labogi – Laboga Beast Classic 30

Seria małych headów Labogi ciągle się rozwija. Po 15 watowym headzie The Beast i jego 30 watowej ulepszonej wersji The Beast 30W Plus na facebookowym profilu marki pojawiła się zajawka nowego heada Beast Classic 30.
Na pierwszy rzut oka nowy head od swojego poprzednika różni się jedynie stroną wizualną. Żeby był bardziej „classic” zmieniono czcionkę loga serii Beast, a gałki potencjometrów oraz siatkę wymieniono na jasną, oldschoolową barwę. Efekt jest taki, że head rodem z 2013 roku, wygląda jak klasyczny sprzęt z ubiegłego stulecia. Gitarzyści, którzy uznają Ibaneza za ikonę stylu z pewnością do takiego wyglądu heada się nie przekonają, ale jeżeli komuś w duszy gra rock’n’roll to nowy design heada Labogi może się podobać. Mi się podoba. Ma klimat.
Wygląd wyglądem, ale co mamy na pokładzie nowej bestii? Na froncie mamy identyczny układ jak w 30W Plus. Myląca może być zmiana czcionki, ale funkcjonalnie mamy dokładnie to samo – dwa kanały, dwa ustawienia mocy (15W i 30W), 3 potencjometry do ustawienia brzmienia przesterowanego kanału i 2 potencjometry do ustawiania kanału czystego – czyli wszystko, czego można potrzebować.
Czy 30W mocy to mało? Skądże znowu. Sam używam już od ponad roku 30W heada Orange i grając próby i koncerty, może ze dwa razy rozkręciłem go na więcej niż połowa mocy. A mały head ma taką przewagą, że działa jak należy, a nie ma z nim kłopotów przy transporcie. No i nie waży 20 kilo plus.
Oficjalna premiera heada odbędzie się na tegorocznych targach Musikmesse we Frankfurcie i pewnie dopiero wtedy dowiemy się jakie, oprócz tych widocznych gołym okiem, zmiany zaszły w nowym headziku Labogi. Ciekawe czy zmieniło się również brzmienie, na bardziej „classic”.
A tu dla porównania macie zdjęcia poprzednich wersji headów z serii: