Testujemy Boss Super OverDrive SD-1w – Waza Craft in da house

Sentymentalna sprawa. Pierwszy efekt BOSS, jaki miałem przed laty to właśnie BOSS SD-1 Super Overdrive. Klasyczna kostka, która przewinęła się przez tysiące pedalboardów na całym świecie. Myślę, że niemal każdy gitarzysta korzystający z efektów typu overdrive miał lub ma żółtego BOSSa SD-1. A, że klasyka lubi powracać w nowym wydaniu więc BOSS przyszykował jego reedycje wzbogacaną o customową technologię Waza Craft.


Waza to nie byle naczynie. Pochodzący z języka japońskiego termin oznacza połączenie sztuki z techniką i symbolizuje ekspercki poziom opanowania technik budowania efektów. Żeby móc poczuć różnicę, między standardowym brzmieniem BOSSa a overdrivem wzbogaconym o czynnik „Waza” projektanci sprzętu dołączyli prosty przełącznik S – C. S jak „standard” i C jak „custom”. Wybierając „standardowy” tryb pracy mamy odwzorowane brzmienie klasycznego SD-1, po zmianie trybu na „custom” odrobinę zwiększa się głośność i kompresja, a brzmienie przesteru staje się bliższe lampowym, „okrągłym” dźwiękom z większą głębią – i to jest właśnie Waza Craft. Nie jest to jakaś drastyczny różnica typu dzień i noc, ale ją słychać. Nawet, jeśli nie jesteś, ekhm, niereformowalnym audiofilem.

Oprócz dodatkowego przełącznika wizualnie nie mamy dużych różnic między klasycznym SD-1 a jego zWazowaną wersją. Na obudowie dołożono kropki przy potencjometrach pokazujące minimalny, średni i maksymalny poziom odkręcenia gałek Level i Drive, a w miejscu podłączenia zasilacza mamy dużą naklejkę „inspected in Japan” dającą +10 do brzmienia ;) No i pojawia się nadruk „Waza Craft” na przycisku efektu, tak żeby można było na pierwszy rzut oka zobaczyć, z jaką wersją efektu mamy do czynienia.


Sporą różnicą jest za to rozrzut cenowy poszczególnych modeli. Klasyczna kostka SD-1 to koszt rzędu 200 zł. SD-1W to zupełnie inna półka i w sklepach muzycznych jej cena kształtuje się na poziomie powyżej 500 zł. Sporo. Myślę, że z z czasem będzie wzrastała także wartość kolekcjonerska efektów z tej serii. Ale czy na ten moment SD-1w jest wart swojej ceny? Brzmieniowo mamy do czynienia z overdrivem, który jest bardzo w porządku i wypada lepiej od klasycznego modelu, ale jak dla mnie cena jest mało konkurencyjna. W takiej kwocie można znaleźć parę innych ciekawych przesterów, niekoniecznie z drugiej ręki, jak choćby Vox Satchurator, z którego ostatnio zdarza mi się korzystać. Ale w przypadku SD-1w do faktycznej wartości należy doliczyć coraz popularniejszy w gitarowych kręgach „czynnik lansu”. Czy przy wzmaku za 10 tysięcy PLN chcesz mieć taką samą kostkę BOSS SD jak dzieciak podpinający przester do swojego pierwszego w życiu dziesięciowatowego tranzystora? Nie sądzę.

Z redaktorskiego obowiązku dodam, że w serii Waza Craft znajdziemy także Blues Driver BD-2w i Delay DM-2w, zbudowane na tej samej zasadzie – standardowe potencjometry plus przełącznik trybu pracy S-C. Marketingowo fajnie się to broni.

A wracając do SD-1W, razem z redakcyjną kocicą nagraliśmy próbkę pokazującą różnicę między brzmieniem „standard” a „custom” bez grzebania w potencjometrach. Ustawienie: Level na połowę, Tone i Drive na maksimum. Użyty sprzęt to gitara Gretsch Pro Jet G5438T, wzmacniacz Laney TF300 oraz kable DL David Laboga Perfection i Red’s Music Studio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz