Test: Amptweaker Tight Drive – bluesowy kowboj

Rynek efektów gitarowych w Polsce z roku na rok robi się coraz bardziej obszerny, co zachęca kolejnych graczy do walki o miejsce w pedalboardach polskich gitarzystów. Nową twarzą w branży jest amerykańska manufaktura Amptweaker, która od niedawna posiada oficjalnego polskiego dystrybutora. Propozycja Amptweaker oprócz charakterystycznego designu wyróżnia się ciekawymi rozwiązaniami technicznymi, oznaczeniem „handmade in USA” i osobą założyciela. Ojcem i głównym konstruktorem efektów Amptweaker jest James Brown, człowiek odpowiedzialny za brzmienie takich wzmacniaczy jak Peavey VTM czy kultowy Peavey 5150. W trakcie 18 lat pracy w Peaveyu był twórcą lub współtwórcą takich wzmacniaczy jak Classic 50, Classic 30, DeltaBlues oraz serii TransTube i Triple XXX. Po odejściu od Peaveya Brown współpracował z firmą Kustom, dla której opracował modele ’36 Coupe, ’72 Coupe i Double Cross. W 2011 roku James założył Amptweaker i przeszedł na swoje. Rodzina dostępnych w Polsce efektów gitarowych Amptweaker nie jest szeroka. Efektów jest zaledwie sześć a ich nazwy to Tight Drive, Tight Metal, Tight Rock, Fat Rock, Tight Boost i Tight Fuzz.


W moje ręce trafił jeden z łagodniejszych przesterów producenta, a mianowicie Amptweaker Tight Drive. Jest to zarazem pierwszy efekt, który wyposażono w potencjometr Tight. Jego zadaniem jest zmiana charakterystyki brzmienia z łagodnego, okrągłego dźwięku aż do ostrego i warczącego. Ogólnie, Amptweaker Tight Drive oferuje brzmienie idealne do bluesowych zagrywek. Kręcąc gałkami możemy przejść od delikatnego oldschoolowego cruncha po piaszczysty overdrive. Generalnie, kostka brzmi najlepiej przy lekkich przestrach, chociaż zakres gainu i przesterowania jest szerszy niż choćby w tube-screamo-podobnym MXR GT-OD, do którego go porównywałem.

Brzmieniem Tight Drive sterujemy za pomocą standardowego dla tego typu efektów zestawu potencjometrów Volume, Tone i Gain. Komplet uzupełnia wspomniany Tight. Nie ma tu żadnych komplikacji i pożądane brzmienie można uzyskać dość szybko. Ciężko się rozpisywać o brzmieniu dlatego też nagrałem dla Was parę próbek, z przykładowymi ustawieniami efektu. Gitara Gretsch Pro Jet G5438T, head Orange Dual Terror, paczka Hughes & Kettner TubeMeister 112.



Efekty Amptweaker mają parę rozwiązań, które do standardowych nie należą. Sporo dzieje się w kwestii około zasilaczowych. Jak podepniemy kostkę zasilaczem uzyskamy dodatkowe podświetlenie wszystkich potencjometrów diodami LED. Jeżeli wolimy zasilać efekt baterią pierwszym ułatwieniem jest prosty sposób jej montażu – z boku kostki umieszczono magnetyczną szufladkę. Nie musimy nic odkręcać czy przekręcać, aby dostać się do środka. Kolejnym bonusem jest możliwość odłączenia baterii przyciskiem umieszczonym obok potencjometrów. Nie to jest jednak najciekawsze. Główny bajer to wbudowana w efekt pętla efektów. Na spodzie kostki znajduje się przełącznik pozwalający ustawić pętlę w dwóch trybach działania – PRE i POST – które pozwalają określić czy efekty podpięte do pętli będą działały przed czy za przesterem. Fajny bajer, który można zmyślnie wykorzystać budując przy Tight Drive osobny zestaw efektów sterowany jednym przyciskiem.


Wyróżnikiem Amptweaker jest ciekawe wzornictwo i wykonanie godne technologii militarnych. Sądząc po zdjęciach spodziewałem się, że efekt będzie okazałych rozmiarów, bo prezentuje się masywnie. Amptweaker jest niewiele szerszy od kostek BOSS, a barierka chroniąca potencjometry przed zdeptaniem także nie sprawia, że efekt jest wyższy od standardowych kostek. Tak więc zakup Amptweakera nie wiąże się ze zmianą pedalboardu.


Amptweaker Tight Drive to produkt, który nie jest skierowany do każdego gitarzysty. Nie tylko dlatego, że do tanich nie należy. Czuć w brzmieniu efektu, coś ze starej szkoły gry, dalekiej od cyfrowych cukiereczków. Tight Drive osadziłbym w boardzie wiekowego bluesmana, który z namaszczeniem kładzie efekt na podłodze, odpala piec i mówi „posłuchaj synku, jak kiedyś brzmiały gitary”. Brzmi retro, ale ma klimat. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz