Na jakim sprzęcie grają: Big Cyc

Moje pierwsze świadome kontakty z muzyką rockową przypadły na początek lat 90-tych, kiedy nieuchronnie zbliżałem się do magicznej granicy dziesięciu lat. Zanim wchłonął mnie punk rock w moim odtwarzaczu rządziły Piersi, Ira i Big Cyc. Patrząc z perspektywy lat tylko ten ostatni zespół konsekwentnie realizuje swoje rockowe założenia programowe z ubiegłego wieku, czego kolejnym dowodem będzie płyta „Jesteśmy najlepsi” (premiera już 21 maja 2015 roku). Z tego też powodu w cyklu na jakim sprzęcie grają nie mogło zabraknąć tej grupy. A, że czasy się zmieniają bohaterem siódmego odcinka cyklu jest Marek „Maras” Szajda – gitarowa podpora Big Cyca, która podkręca brzmienie grupy od 2006 roku.


Big Cyc dość długo dojrzewał do decyzji o poszerzeniu składu o dodatkowego gitarzystę. Jak do tego doszło, że dołączyłeś do ekipy? 

M - Na początku 2006 roku dostałem zaproszenie od Big Cyca do zagrania solówki w piosence "Mówi Bagdad" na płycie "Moherowe berety". W efekcie wizyty w lubelskim studiu Hendrix nagrałem to solo i dodatkową partię gitary w " I ty będziesz miał 40 lat". Niestety przy składzie okładki ktoś dał ciała i zaznaczył mój udział w "Złodziejach" zamiast w "Bagdadzie"... Zaproszenie do nagrań było wynikiem naszych spotkań na trasie, wspólnych koncertów – grałem wtedy w grupie ROAN – wizyt w zadymionych barach i zwariowanych imprez. Po prostu przypadliśmy sobie do gustu. Potem dołączyłem do Big Cyca na Przystanku Woodstock 2006 i tak już, co bardzo mnie cieszy, zostało. 

Masz sporą kolekcję gitar. Z jakich instrumentów obecnie korzystasz i z jakiego „klucza” korzystasz dobierając sprzęt pod siebie?

M - Jak chyba każdy gitarzysta kupując instrumenty chciałem mieć najpierw te, które miały największy wpływ na brzmienie muzyki rockowej, czyli Strato, Les Paul, Tele i SG. Po zaspokojeniu tych potrzeb rozpoczyna się poszukiwanie swojej drogi do w miarę indywidualnego brzmienia. Dzisiaj moją uwagę przykuwają instrumenty rzadkie i nietypowe. Wynika to z chęci kreowania swojego brzmienia i odróżnienia się od reszty braci gitarowej, choć jest to bardzo trudne. Obecnie moimi podstawowymi gitarami w Big Cycu są Gibson ES-335 z 1995 roku i Gretsch 6186 z 1960 roku. W moich gitarach używam strun D'Addario 10-52. Po wielu latach eksperymentów korzystam głównie z oryginalnych przystawek, choć w niektórych instrumentach mam jeszcze np. BBQ Rio Grande czy Lindy Fralin. Jedyne modyfikacje, które stosuję w gitarach to mostki piezo Fishman Powerbridge. Jeśli zachodzi taka potrzeba to mój lutnik – Adam Lewicki – wymienia progi na Dunlop 6105. Na wcześniejszych trasach używałem też Gibsonów Les Paul Standard ('00) i Special ('95), Guild'ów S-250 ('80 i '81) czy Ibaneza Custom('74). Jak widać są to głównie gitary z dwoma humbuckerami, bo takie soundy najlepiej się sprawdzają w Big Cycu. Zdarza nam się rejestrować na płytach gitarę akustyczną. Jest to wtedy moja ulubiona mahoniowa Larrivee Limited Edition. W połowie roku planuję pewne zmiany w secie koncertowym, ale nie chcę na razie zdradzać co to będzie.

Z jakiego sprzętu, oprócz wspomnianych gitar, korzystasz grając i nagrywając z Big Cycem? 

M – Moimi podstawowymi wzmacniaczami są VHT Pitbull Classic z 1993 roku i Vox AC30 Handwired. Do VHT używam kolumn Marshall 4x12 z głośnikami Celestion Vintage 30 lub czasem w studiu Mesa Boogie 2x12 Recto. Vox ma głośniki Alnico Blue. Oczywiście korzystam też z szeregu efektów analogowych, które na koncertach lub w studio pomagają kształtować brzmienie. Na scenie używam np. VOX V847, Lovepedal Kanji 9, Cusack Tap-A-Whirl, T-Rex Replica, Lovepedal Echo Baby, MXR MC401 i modyfikowanej bramki Bossa NS-2 (wyrzucony został tor włączania i pętla, dzięki temu gra duuużo lepiej, mam dwie takie bramki i działają super). Tych efektów jest więcej lub mniej w zależności, z którego wzmacniacza aktualnie korzystam.


W studio pozwalamy sobie na większe eksperymenty wpinając przedziwne kostki rożnych firm, w zależności od tego jaki mamy pomysł lub gdy pomysłu żadnego nie mamy :-) Polecam wszystkim nie sugerowanie się nazwami czy firmami, a samodzielne eksperymentowanie z efektami. To sprawa bardzo subiektywna i czasem efekt za 50 zł może grać tak jak żaden inny. Sam pamiętam jakie wrażenie na mnie zrobiły np. Vibe Danelectro czy Chorus Rocktek'a. Okazało się, że nie trzeba wydawać setek złotych , żeby mieć naprawdę fajny sound.

Pamiętasz swoją pierwszą gitarę? Co to był za sprzęt?

M – Taka naprawdę moja pierwsza gitara to kopia Stratocastera zrobiona przez lutnika i ówczesnego mojego nauczyciela matematyki Adama Szarka. Stylizowana była na Strata Dave'a Murray'a z Iron Maiden :-) Układ przystawek H-S-H i kolor oczywiście czarny. Grała bardzo przyzwoicie, oczywiście z tego co pamiętam. Chętnie bym się teraz skonfrontował z moimi wspomnieniami, ale gitara poszła gdzieś w świat i nie ma takiej szansy.

Najlepszy i najgorszy sprzęt gitarowy z jakim miałeś do czynienia to?

M – Z tym jest bardzo różnie. Grałem na gitarach za kilka tysięcy dolców, które były głuche jak pień i na takich za kilkaset złotych co brzmiały jak marzenie. Wiem, że są instrumenty i wzmacniacze lepsze od tych co mam, ale przestałem za tym gonić. Jak chcę się zdołować to zawsze mogę wpaść do Grześka Skawińskiego, żeby zobaczyć, gdzie teraz pędzi świat, bo sprzęt Grzegorza to zawsze absolutny top. Najgorszy sprzęt spotkał nas z Big Cycem podczas jednego z koncertów na Wyspach. Organizator postawił nam trzy tranzystorowe wzmacniacze o mocy 10 watt z głośnikami 8 cali i zapewniał nas, że był tu Pan Śpiewak z dyskietką i sobie doskonale poradził. Na szczęście uratowali nas Polacy, którzy mieli mieć koncert gdzieś w klubie obok. Zagraliśmy na jednej scenie na ich sprzęcie i nie musieliśmy odwoływać występu. Prawdę mówiąc nie przepadam za tranzystorowymi piecami i nie jestem fanem wzmacniaczy o totalnie czystym cleanie, którego nie można lekko przybrudzić. Granie na takim piecu nawet z jakimś dopaleniem w kostce to dla mnie prawdziwa męka, ale trafiały mi się takie wzmacniacze, gdy graliśmy gdzieś zagranicą.

Ostatnio można zauważyć pewien renesans gitar hollow-body w rockowym graniu. Jak myślisz, skąd to się bierze? Może to efekt Luxtorpedy? :) 

M – Gitary hollow-body to chyba wyraz pewnej dojrzałości. To instrumenty bardzo kreatywne brzmieniowo, ale też chyba najbardziej wymagające i nie chodzi tu tylko o problemy z przesterami, bo te można łatwo opanować dobierając odpowiednie przystawki i dobrą bramkę szumów. Poza tym to gitary dające wiele radości przy graniu na sucho i dzięki swym przeważnie większym gabarytom lepiej przylegają do ciała, co daje większą stabilność i komfort w graniu. Czy to efekt jakiejś mody? Nie sądzę, bo towarzyszą muzykom od początku pojawienia się gitary elektrycznej i chyba każdy zawodowy gitarzysta w historii miał w swoim arsenale gitarę tego typu. Ja faktycznie od paru lat jestem zafascynowany gitarami hollow-body i są one obiektami moich najbliższych planów.

Kolejnym rosnącym w siłę nurtem jest przenoszenie koncertowego gitarowego grania z „klasycznego” sprzętu na wpięte w linię multiefekty. Jakie jest Twoje zdanie w tej kwestii? Czy w Big Cycu zapanuje kiedyś taki technologiczny minimalizm?
 
M – Ogólnie nie przepadam z graniem z multiefektem na scenie,bo wymaga doskonałych zabezpieczeń związanych z prądem, który jest u nas jaki jest, a poza tym nawet najlepszy piec lampowy z najlepszym multiefektem traci na swoim brzmieniu. Oczywiście można eksperymentować z pętlami równoległymi, ale to nie dla mnie. W Big Cycu nigdy nie będzie takiej sytuacji, żeby zespół przyjechał na koncert z rack'ami i wpinał się w linię. Muzyka rockowa to lampowe heady i prawdziwe kolumny. Dla nas techniczny minimalizm to gitara + kabel + wzmacniacz i raczej w tym kierunku będziemy szli :-) Mam oczywiście kolegów, którzy grają wpięci w linię i ich kariery rozwijają się bardzo dobrze, ostatecznie chodzi o to co się zagra i jakie ma się hity. Ja jednak zostanę przy tradycyjnych piecach i analogowych efektach.

Za tydzień wydajecie nową płytę. Czego pod względem gitarowym możemy się spodziewać na nowym albumie Big Cyca?

M – Nowa płyta Big Cyca będzie brzmieniowo bardzo surowa. Gitarowo będzie minimalistyczna, bo główną rolę jak zawsze grają w Big Cycu zabawne i dosadne teksty, a te tym razem będą naprawdę twarde.

Fot: Tomek Solecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz