Pomarańczowy kabel kolumnowy od Soundstage

Kiedy z chłopakami z The Sabała Bacała szykowaliśmy się do nowego sezonu koncertowego postanowiliśmy wymienić swoje okablowanie na takie, które pozytywnie zniesie intensywną koncertową eksploatację. Szukaliśmy czegoś, co będzie mocne, solidnie wykonane, wysokiej jakości a do tego będzie odporne na zalanie piwem, potem, krwią i łzami. No i inne standardowe wypadki losowe. Wybór padł na ręcznie konfekcjonowane w Polsce kable Soundstage, o których już kiedyś pisałem. Wymieniliśmy cały set dla gitarzystów i basisty. O poszczególnych kablach napiszę w swoim czasie, a na początek parę słów o kablu kolumnowym. W końcu okablowanie to przecież nie tylko przewód gitara-wzmacniacz.

Swój stary kabel wymieniłem na takie oto cudo:


Wizualnie prezentuje się znakomicie. Solidna, poliestrowa owijka w pomarańczowym kolorze dobrze komponuje się ze sprzętem Orange, a oprócz tego wzmacnia i usztywnia przewód. Konstrukcję oparto na wtykach Rean NYS225L oraz przewodzie Sommer Meridian SCR-Speaker 225P. Kabel jest gruby, mocny i odporny na trudy scenicznego życia. Z technikaliów, warto wspomnieć o pogrubionej średnicy żył i lutowaniu cyną z domieszką srebra. Kabel nie kłamie i brzmi jak należy.


Miałem już parę kabli do gitarowych kolumn i częstym problemem, przy intensywnym użytkowaniu, było nadrywanie się owijki przewodu w miejscu łączenia z jackiem. Tutaj nie ma takiego problemu, bo mamy dodatkowe wzmocnienie. Kabel mam już blisko kwartał, a nadal wygląda jak nowy – nie ma żadnych zniekształceń, nic nie odłazi i mocno trzyma się kupy. Do tej pory woziłem ze sobą dwa kable głośnikowe, żeby mieć przy sobie zapas na wypadek awarii. O swojego pomarańczowego grubasa jestem spokojny, a komfort psychiczny na scenie to podstawa.


Ekipa Soundstage wszystkie przewody wykonuje ręcznie, więc nie ma dla nich problemu z wykonaniem kabla zgodnego z zapotrzebowaniem. Jeżeli wszystkie komponenty mają na stanie uwijają się z tematem całkiem szybko. Taki kabel można mieć za niecałe 60 złotych, a to cena, co najmniej dobra. No i do tego można sobie wybrać jakiś ciekawy kolorek kabla. Jak dla mnie, sprzęt godny uwagi.

2 komentarze:

  1. Kiepskie są te wtyki. Potrafią wypiąć się z gniazda. A oplot nylonowy w kablu głośnikowym to też niezła abstrakcja, szczególnie, że nawet nie dotyka ziemi i oplot przed niczym nie chroni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punk rockowy koncert to nie łaskotki, mimo tego wtyki trzymają się gniazda jak należy ;) Co do oplotu, fakt, że kabel nie dotyka ziemi i w czasie, kiedy jest podpięty do wzmacniacza nic złego mu się nie stanie i równie dobrze mógłby być cienki, wiotki i bez żadnych osłonek. Do tego dochodzi jednak zwijanie, składanie, trzymanie w kablarce, torbie czy reklamówce z Biedronki. Kiedyś miałem kabel kolumnowy o średnicy blisko 1cm i trudy magazynowania znosił bardzo słabo. Tutaj nie ma tego problemu.

      Usuń