Gretsch - pierwsza krew

W końcu do tego doszło. Zaledwie trzy miesiące udało się przetrwać mojemu Gretschowi w stanie nienaruszonym. Jak dzieliłem się swoimi wrażeniami na świeżo po zakupie gitary, zwróciłem uwagę na delikatny lakier. Miękki i mało wytrzymały. Nie pytajcie się jak to się stało, bo sam nie wiem. Parę koncertów, kilkanaście prób, dobrych kilkadziesiąt godzin użytkowania i mamy pierwszą dziurę aż do gołej dechy. Pierwsza rysa boli najbardziej, później to już leci z górki :)

1 komentarz: