Dziś krótko i na temat. Miałem ostatnio, co nieco do czynienia z headem Marshall MA 100 H – tak, od tego znanego producenta lodówek i słuchawek – i jest wyjątkowo rozczarowujący. O ekonomicznej serii lampowych headów Marshalla usłyszałem, kiedy byłem skromnym użytkownikiem tranzystorowego Laneya TF 300. Myślałem nad zakupem lampy, ale budżet miałem bardzo symboliczny. Dotarła do mnie wówczas wieść o nowej, niesamowitej serii lampowych headów, o konkretnej mocy i to jeszcze od znanego producenta! Naprawdę długo się wahałem, bo całość wyglądała całkiem apetycznie. Postanowiłem jednak odłożyć zakup, na kiedy indziej, dozbierać trochę waluty i kupić coś wyższej klasy. Dziś już wiem, że było to najlepsze rozwiązanie z możliwych.
Jeśli zobaczysz takie logo to wiedz, że coś się dzieje
Dlaczego? Head Marshalla z serii MA ma kilka podstawowych minusów. Wykonany został z tańszych (czyt. gorszych) komponentów, jest wielki i ciężki, a co najgorsze – brzmienie kanału przesterowanego jest wręcz żenujące. Wydaje się, że masz dużo gałek i coś fajnego da się na pewno z niego ukręcić. Może się da, ale ja nie byłem świadkiem takiego olśnienia. Ogólnie, ciężko u Marshalla znaleźć dobrego wzmaka z fajnym drivem. O dobry kanał czysty znacznie łatwiej, ale przestery zawsze miał problematyczne. Jednak nie były aż takie toporne, siarzaste, płaskie i drażniące jak te w serii MA. Widziałem i słyszałem wiele, ale MA z czystym sumieniem odradzam. Chyba, że chcesz taki sprzęt traktować, jako rockowy mebel, to wtedy może się sprawdzi.
Jeżeli szukasz nowego, taniego, lampowego heada i zastanawiasz się nad zakupem Marshalla z serii MA to pomyśl jeszcze chwilę. Najlepiej tyle, aż dozbierasz parę złotych na coś lepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz