Kolejna ankieta za nami. Tym razem pytałem o markę najczęściej używanych przez Was efektów gitarowych. Wyniki prezentowały się następująco:
1. Boss (60%)
2. Inne marki (20%)
3. EHX (10%)
4 MXR/Dunlop (10%)
Pod tajemniczym hasłem "inne marki" nie kryły się wyróżnione w ankiecie firmy Exar, Behringer, Taurus, Ibanez ani Digitech, które nie zdobyły żadnego głosu.
Zdecydowane zwycięstwo Bossa nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Sam najczęściej korzystam z chorusa i overdrive'a tego producenta, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Pod względem dostępności na rynku wtórnym, ceny i jakości Boss to bardzo dobry wybór.
Po prawej stronie bloga możecie głosować w nowej ankiecie dotyczącej legendarnego Marshalla. Zapraszam!
Lodówka Marshalla
Nie samym graniem człowiek żyje. W przerwach od grania warto uzupełnić ilość płynów w organizmie czymś zimnym. Od października 2012 roku będzie to można robić w odpowiednim dla gitarzysty stylu korzystając z lodówek Marshalla :)
Lodówka na pierwszy rzut oka wygląda jak klasyczny sprzęt marki Marshall. W ich produkcji wykorzystuje się oryginalne części ze wzmacniaczy Marshalla jak logo czy gałki potencjometrów. W środku zmieści się zapas browarów, whiskey czy czego tam chcecie, do zagrania konkretnej próby w doborowym towarzystwie.
Może to kontrowersyjny pomysł, ale lodóweczka wygląda świetnie. Cena w przedsprzedaży to 299$. Więcej szczegółów znajdziecie na stronie Marshall Fridge.
Kostka przeznaczenia
Każdy młody gitarzysta marzy o wielkiej karierze i umiejętnościach Slasha, Kirka Hammeta czy Johna Petrucciego. Bez ciężkiej pracy i siedzenia godzinami nad gryfem nie ma takiej opcji. Chociaż jeżeli widzieliście film „Tenacious D in Pick of Destiny” do Waszych uszu mogła dojść wieść o mitycznej kostce przeznaczenia – wykonanym z zęba szatana artefakcie, który daje swojemu właścicielowi sławę i umiejętności od ręki.
Przypadkiem natrafiłem na kostkę przeznaczenia w jednym ze sklepów muzycznych. Nie wahając się długo wyłuskałem z kieszeni kilka złotych, aby nabyć ten cudowny przedmiot. Niestety kostka przeznaczenia wcale nie jest wykonana z wypolerowanego kawałka kości. Kostka jest plastikowa, nieforemna i dość niewygodna w użytkowaniu. Sprawdziłem parę skal i solówek, ale żadnego przyrostu umiejętności nie zauważyłem. No cóż… kostka przeznaczenia to mit, ale i tak swojej nie oddam J
Orange Dual Terror a granie na próbach
Jak obiecałem dziś kilka zdań o tym jak lampowy head Orange Dual Terror sprawdza się na próbach. Ogrywałem Terrora w dwóch typowo rockowych składach – perkusja, gitara basowa, dwie lub trzy gitary elektryczne i dwa wokale. Korzystałem przy tym z gitary Fender Stratocaster i paczki Randall R 212 CX na dwóch głośnikach Celestion Seventy 80.
W konfiguracji na trzy gitary grałem razem z Gibsonem Les Paulem na lampowym piecu Peavey 5150 o mocy 120W na paczce 4x12 Peaveya i customową gitarą Witkowski na Laboga Studio o mocy 50W i dwóch paczkach 4x12 Marshalla. Mogłoby się wydawać, że przy takim zestawie 30W mocy drzemiących w tym niepozornym headzie Orange zostanie pożarte przez swoich większych kolegów, ale bez problemu dało się ustawić cały band tak, że wszystkie instrumenty były dobrze słyszalne. Dual Terror mimo stosunkowo niewielkiej mocy jest całkiem głośnym wzmacniaczem. Chociaż trzy gitary w dość małym pomieszczeniu nie gwarantują komfortowego brzmienia.
Przy okazji mogłem sobie sprawdzić jak Orange Dual Terror reaguje z różnymi paczkami. Moje głośniki Celestion Seventy 80 nie oddają pełni wyrazu, jaki ma w sobie ten head. Za dużo w nich dołu i niepotrzebnego „brudu”. Najlepszy efekt można było uzyskać na głośnikach Celestion G12 H-30 Anniversary, na których wzmacniacz brzmiał czysto i wyraźnie. Nie przypadkiem właśnie takie głośniki montowane są w combach Orange Tiny Terror.
Druga konfiguracja, w której miałem okazję grać to gra wraz z gitarą Jackson Randy Rhodes podłączoną do tranzystorowego comba Line 6, a do tego gitara basowa i perkusja. Ponownie wszystkie instrumenty były dobrze słyszalne.
Ustawienia, na jakich grałem to pełną moc wzmacniacz (4 lampy, "full" – czyli 30W) i głośność odkręcona na godzinę 11tą – czyli jakieś 40%. Na próbach można też grać w ustawieniu 4 lampy i pół mocy (15W) przy mocniej odkręconej głośności. Tak więc, jeżeli zastanawiasz się czy head Orange Dual Terror to dobry piec, na którym można grać zarówno w domu jak i na próbach to odpowiedź jest prosta – Dual Terror nadaje się do tego bardzo dobrze.
Orange Dual Terror - pierwsze wrażenia
Wczoraj stałem się dumnym właścicielem wzmacniacza Orange Dual Terror - lampowego, dwu kanałowego, ultra mobilnego heada o mocy 30W. Przymierzając się do zakupu akurat tego sprzętu szperałem sporo w sieci i ciężko było mi znaleźć informacje o tym jak ów wzmacniacz sprawuje się na próbach, koncertach, w studiu i z efektami wpiętymi przed wzmacniacz, gdyż Dual Terror nie ma pętli efektów. W najbliższych miesiącach będę miał okazję osobiście sprawdzić wszystkie te warianty i będę się dzielił z Wami swoimi opiniami dotyczącymi tego sprzętu.
Co do pierwszych wrażeń, to zarówno wykonanie, jakość jak i brzmienie w pełni mnie satysfakcjonują. Na headzie da się ukręcić klarowne, dźwięczne czyste brzmienie, rockowy overdrive i jadowity distortion. Na razie ogrywałem go w mieszkaniu na paczce Randall R 212 CX. Do tego typu grania na Orange Dual Terror możemy zmieniać moc z 30W na 15W oraz na 7W. Właśnie te 7W, kiedy sprzęt działa na dwóch lampach i połowie mocy, to moc idealna, aby pograć sobie w domu i sprawić, że sąsiedzi nie zwariują. Chociaż i tak jest głośno, a volume nie przekraczał czterech kresek... Po weekendzie napiszę jak sprzęt sprawuje się na próbach. Stay tuned!
Co do pierwszych wrażeń, to zarówno wykonanie, jakość jak i brzmienie w pełni mnie satysfakcjonują. Na headzie da się ukręcić klarowne, dźwięczne czyste brzmienie, rockowy overdrive i jadowity distortion. Na razie ogrywałem go w mieszkaniu na paczce Randall R 212 CX. Do tego typu grania na Orange Dual Terror możemy zmieniać moc z 30W na 15W oraz na 7W. Właśnie te 7W, kiedy sprzęt działa na dwóch lampach i połowie mocy, to moc idealna, aby pograć sobie w domu i sprawić, że sąsiedzi nie zwariują. Chociaż i tak jest głośno, a volume nie przekraczał czterech kresek... Po weekendzie napiszę jak sprzęt sprawuje się na próbach. Stay tuned!
Uchwyt na kostki do statywu mikrofonowego
Mało rzeczy potrafi tak zirytować gitarzystę jak wypadnięcie kostki z ręki podczas grania. Pół biedy, jeżeli dzieje się to na próbie czy w domowym zaciszu. Gorzej, gdy dzieje się to na koncercie, a z własnego doświadczenia, wiem, że to nie zdarza się wcale tak rzadko.
W małych klubach, gdzie temperatura przekracza 30 stopni, a pot leje się z człowieka strumieniami nie trudno o niespodziewaną utratę kostki. Szukanie kolejnej w kieszeni czy w pedalboardzie to strata cennego czasu. Oczywiście można przykleić sobie plastikowy pickholder do gitary, ale to rozwiązanie równie atrakcyjne, co założenie skarpet do sandałów.
Warto zatem zaopatrzyć się w mikrofonowy uchwyt na kostki – zwłaszcza, jeżeli tak jak ja, jesteś śpiewającym gitarzystą. Niby zwykły kawałek gumy, który wciskasz na statyw mikrofonowy, ale wymiana kostki przy jego użyciu trwa niecałe dwie sekundy. Wydatek także niewielki, bo jak dobrze poszukasz zmieścisz się w granicach 20zł za prezentowany na zdjęciu Dunlop Microphone Stand. Za to wygoda i spokój, jaki gwarantuje ten gadżet w ekstremalnych sytuacjach jest bezcenna J
Współpraca reklamowa i PR
Prowadzisz sklep muzyczny? Jeteś producentem sprzętu? Składasz w piwnicy sprzęt metodą DIY? Robisz coś ciekawego związanego z branżą? Jeżeli na jedno z tych pytań odpowiedziałeś "tak" i chciałbyś pokazać to, co robisz na łamach mojego bloga to zapraszam zarówno do stałej jak i jednorazowej współpracy.
Kontakt: dogitary@gmail.com
Kontakt: dogitary@gmail.com
Pokrowce na kolumny i wzmacniacze Big Pack
Transport i przechowywanie sprzętu gitarowego to kłopotliwa sprawa. Wiadomo, że jeżeli Twój sprzęt często zmienia miejsce pobytu, jeździ na próby i na koncerty to zachowanie go w przyzwoitym stanie bez przechowywania go w casie czy pokrowcu graniczy z cudem. Po swoim sprzęcie widzę, że lekko nie jest. Dlatego też stałem się posiadaczem dwóch szytych na miarę pokrowców marki Big Pack – pokrowca na kolumnę gitarową 2x12 oraz pokrowca na combo.
Dlaczego pokrowce a nie case? Sprawa jest prosta. Jeżeli nie transportujesz swojego sprzętu busem, a na próby i koncerty zazwyczaj jeździsz samochodem osobowym, to case nie jest dobrym wyborem. Po pierwsze, jest ciężki. Po drugie, zwiększa znacznie gabaryty sprzętu. Po trzecie, łatwo uszkodzić nim bagażnik lub wnętrze auta. Po czwarte, case to dość drogi interes. Tak więc, zarówno względy praktyczne jak i koszta są po stronie pokrowców.
Big Pack to dość młoda marka na polskim rynku muzycznym, bo działa od początku ubiegłego roku. Nie przeszkadza im to jednak w robieniu pokrowców na sprzęt muzyczny na wysokim poziomie. Pokrowce Big Pack wykonane są z dwóch warstw (czerwonej od wewnątrz i czarnej na zewnątrz) materiału kodura 600 – dość grubej, wodoodpornej tkaniny o wysokiej odporności na ścieranie i przetarcia. Pomiędzy warstwami kodury znajduje się gąbka o grubości 1cm, która dodatkowo amortyzuje sprzęt i izoluje go od temperatury zewnętrznej. Wykończenia pokrowców – spód i otwory na uchwyt – wzmacniane są czarną lamówką. Całość prezentuje się bardzo solidnie. Potwierdza to także waga pokrowców. Nie jest to tylko kawałek tkaniny, która chroni sprzęt przed kurzem. Jestem estetą i takie szczególiki jak wychodzące nitki czy krzywe szwy działają na mnie wyjątkowo drażniąco – w przypadku Big Pack nie ma mowy o takich wpadkach. Wszystkie szwy i wykończenia wyglądają jak należy. Co do designu to jest nad wyraz skromny. Na pokrowcach Big Pack nie znajdziesz wielkich logotypów, jedynie gustowne, niewielkie metki z logiem producenta na szwie zewnętrznym i wewnątrz pokrowca.
Big Pack wykonuje dwa rodzaje pokrowców na sprzęt. Te zamówione przeze mnie, to tzw. „czapki”, które nakłada się od góry na sprzęt. W ofercie producenta są także dostępne pokrowce Big Pack De Lux, których nie trzeba zdejmować przed użyciem sprzętu – posiadają zamki błyskawiczne oraz wszystkie niezbędne otwory pozwalające na bezproblemowe podłączanie, transport i użytkowanie sprzętu bez konieczności każdorazowego ściągania pokrowca. Zamówić można pokrowiec na dowolny rodzaj sprzętu muzycznego - nie tylko kolumny i wzmacniacze.
Jedyne, co może stwarzać problemy to potrzeba dokładnego zmierzenia sprzętu, na który chcemy zamówić pokrowiec. Najlepiej przygotować sobie rysunek bryły urządzenia z konkretnymi wymiarami. Pomimo tego, że nie chodziłem do technikum udało mi się ogarnąć ten temat na tyle dobrze, że pokrowce pasują jak ulał. Co do czasu realizacji zamówienia, to na wykonanie dwóch pokrowców czekałem zaledwie tydzień, a to bardzo dobry wynik.
Co tu dużo pisać. Jeśli szukasz pokrowców na swój sprzęt to warto sprawdzić stronę internetową Big Pack, bo robią naprawdę dobrą robotę w przyzwoitej cenie. Co do ceny, to jeżeli przy zamówieniu powołacie się na dogitary.blogspot.com to otrzymacie 10% zniżki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)