Do tej pory przedstawiałem Wam temat gitarowego sprzętu od strony „konsumenta”, ale dziś postanowiłem oddać głos osobom z drugiej strony barykady – sprzedawcom i właścicielom sklepów muzycznych. Wbrew pozorom, ludzie po drugiej stronie lady nie są odrębnym gatunkiem, który tylko czeka, aby oskubać biednych gitarzystów, a w zdecydowanej większości przypadków to także muzycy i osoby, z którymi można się sensownie porozumieć.
Nie jestem zgredem, ale pamiętam czasy, kiedy zakupy sprzętu muzycznego odbywały się wyłącznie w tradycyjnych, stacjonarnych sklepach muzycznych. Wszystkie swoje gitary zakupiłem w normalnych sklepach, które lepiej lub gorzej wspominam. Sytuacja zmieniła się, gdy do gry na masową skalę wkroczył internet i rynek z lokalnego stał się ogólnopolski, a później globalny. Już nie idziesz do dwóch sklepów w mieście, żeby porównać ceny, tylko szukasz na siedemdziesięciu stronach, gdzie różnica cen często zamyka się w kilku, decydujących o zakupie, złotych. Internet sprawił, że łatwiej dotrzeć do poszukiwanego towaru – zarówno drobnicy, jak i konkretnego gitarowego sprzętu. Sam pamiętam, gdy chodziłem po sklepach w poszukiwaniu kostek czy strun i nigdzie nie mogłem dostać tego, czego chciałem… Dziś klikasz i po temacie. Ale nie oznacza to wcale, że sklepy muzyczne zniknęły, chociaż niekiedy widać, że wybór towaru robi się coraz mniejszy.
Sam ostatnio rozglądam się za nową gitarą, a poszukiwania nowego wiosła zawiodły mnie z Rzeszowa do Krakowa, gdzie w Składzie Muzycznym ograłem parę modeli Gretscha. Przy okazji pogawędki z Rafałem Majewskim ze Składu, wyszło parę ciekawostek, o które postanowiłem podpytać także właścicieli innych, rozsianych po Polsce stacjonarnych i internetowych sklepów muzycznych.
Często spotykana sytuacja, na którą najbardziej narzekają właściciele sklepów stacjonarnych, polega na tym, że do sklepu przychodzą ludzie, żeby sprawdzić dany sprzęt, a później szukają najtańszej opcji zakupu przez internet. Fakt zdarzają się tacy klienci – mówi Paweł Szulc, właściciel sklepu Music Store z Poznania – Zawsze można w sieci kupić coś taniej, ale czy lepiej? Gitara gitarze nigdy nie jest równa. Kto się odważy wydać dziś 10 tysięcy złotych bez wsparcia ze strony sklepu i serwisu? Kiedyś takich przypadków było więcej, teraz klient chce mieć wszystko w jednym punkcie, gdzie może przyjść, zapytać itd. Dla przykładu, około tydzień temu przyszedł do nas klient, który, na szczęście nie u nas, testował sprzęt Yamaha, ale wypatrzył i kupił taki sam w USA za połowę ceny. Ów klient otrzymał chińską podróbę instrumentu, który sprawdzał i przyszedł do nas, do autoryzowanego serwisu Yamaha, żeby mu opisać instrument do reklamacji, bo to nie jest to, co zamawiał. Pytanie – ile takiego klienta skasować 500 czy 1000 złotych?
Są ludzie, którzy przyjdą, wymacają, zabiorą czas sprzedawcy, po czym bez słowa klepią aukcje w internecie – tłumaczy Grzegorz Łysek właściciel sklepu Gama z Rzeszowa. – Niestety miałem kilka przykrych sytuacji, kiedy klient wybadał produkty u mnie w sklepie, a później okazało się, że połakomił się różnicą 30zł na ogólnej kwocie rzędu 1000zł i kupił przez internet. Niektórym klientom brakuje swoistej dojrzałości do negocjowania lepszej ceny. Ja sam osobiście kupując elektronikę upewniam się, jaka jest przeciętna, korzystna cena w necie, a później idę do sklepu w Rzeszowie i negocjuję.
Wydaje się, że wszystko rozbija się o kwestie typowo matematyczne – czyli cyferki. Ale czy tylko niska cena ma wpływ na to, gdzie zakupimy dany sprzęt? Analizując popularność aukcji w internecie, które oferują najtańszy towar z danego asortymentu wydaje się, że tak, ale czy na pewno?
Cena to sprawa, co najmniej drugorzędna – twierdzi Przemysław Zalewski, właściciel sklepu internetowego Tanie Struny. – Obsługa klienta na odpowiednio wysokim poziomie, dobrze zorganizowana logistyka, szybka realizacja zamówień, fachowa pomoc oraz umiejętność radzenia sobie z sytuacjami wyjątkowymi (reklamacje, zaginięcia towaru itd.) to moim zdaniem ma prawdziwe znaczenie.
Cena często nie ma znaczenia, jeśli jest normalna – dodaje Rafał Majewski, właściciel sklepu Skład Muzyczny z Krakowa – Trzeba mieć towar i trzeba umieć budować własną pozycję oraz autorytet. Gdyby ludzie kupowali więcej u siebie w mieście to mieliby większy wybór i lepsze ceny. Sklepy stacjonarne, które zaniżają ceny i pchają sprzedaż na portale aukcyjne często pozbywają się własnej indywidualności. Klient pamięta, że coś kupił na allegro, a nie od kogoś konkretnego.
Zaniżanie ceny to dość poważny problem – mówi Dawid Laboga, producent marki DL David Laboga. – Ja z tym walczę, ale niestety nie każdy producent/dystrybutor chce z tym walczyć. Według mnie sklepy internetowe powinny mieć niższe rabaty od sklepów stacjonarnych, albo mieć bardzo silną politykę cenową. Zresztą, sklepy, które zaniżają ceny są mało kreatywne. Nie zdają sobie sprawy z tego, że taka wojna cenowa nie ma końca, bo każdy będzie zaniżać ceny o te kilka złotych w dół, aż dojdzie do tego, że interes zrobi się mało opłacalny. Przez takie działania padło już wiele sklepów stacjonarnych. Myślę, że można zaoferować wiele klientowi nie dotykając ceny. Np. szybką dostawę czy darmową wysyłkę.
To smutna prawda – potwierdza Grzegorz Łysek z Gamy. – Handlowcy biją ceny na głowę zamiast po prostu utrzymywać marżę na rozsądnym poziomie, co pozwoli im na rozwój ich firm. Stara zasada "u mnie kupisz najtaniej" czasem prowadzi do upadku sklepu.
Zatem czy stacjonarne sklepu przejdą do historii, wyparte przez cięcie cen ze strony sklepów internetowych?
Absolutnie NIE – podkreśla Grzegorz z Gamy. – Jestem zwolennikiem teorii "przyjdź, zagraj, wypróbuj, kup świadomie". Dzięki temu nie będziemy się później szamotać przy zwrocie produktu, jak to ostatnio słyszałem u kolegi w sklepie, "bo w YouTube to grało lepiej". Myślę, że podobnie jak w reklamie papieru, nie będzie takiego zupełnego przejścia. Sądzę, że realnie czeka nas "stacjonarnych" mocne przeszeregowanie, a Ci, którzy nie dopasują się do obecnych i przyszłych warunków po prostu zlikwidują swoje sklepy.
Zatem czy stacjonarne sklepu przejdą do historii, wyparte przez cięcie cen ze strony sklepów internetowych?
Absolutnie NIE – podkreśla Grzegorz z Gamy. – Jestem zwolennikiem teorii "przyjdź, zagraj, wypróbuj, kup świadomie". Dzięki temu nie będziemy się później szamotać przy zwrocie produktu, jak to ostatnio słyszałem u kolegi w sklepie, "bo w YouTube to grało lepiej". Myślę, że podobnie jak w reklamie papieru, nie będzie takiego zupełnego przejścia. Sądzę, że realnie czeka nas "stacjonarnych" mocne przeszeregowanie, a Ci, którzy nie dopasują się do obecnych i przyszłych warunków po prostu zlikwidują swoje sklepy.
Branża muzyczna jest pod tym względem "bezpieczna" na tle sklepów, np. z elektroniką użytkową czy też książkami – twierdzi Przemysław Zalewski z Tanich Strun. – Ze względu na specyfikę towaru kontakt za specjalistą oraz możliwość "dotknięcia" produktu sprawi, że stacjonarne sklepy muzyczne są i będą cały czas potrzebne. To, co czeka sklepy stacjonarne to naturalna selekcja, która wyeliminuje podmioty słabe.
Myślę, że za kilka lat będziemy mieli więcej specjalistycznych sklepów z drogim sprzętem i będą to dzisiejsze „dobre” sklepy – mówi Dawid Laboga. – Sklepy z tanimi, “chińskimi“ towarami będą działały w internecie, bo kupując takie rzeczy nie ma potrzeby ich testowania. Za to gitarę za kilka tysięcy lepiej kupić w sklepie stacjonarnym. Dlatego myślę, że warto już dzisiaj budować markę sklepu na dobrych i drogich produktach.
Krok dalej w swoich poglądach idzie Paweł Szulc z Music Store – Sklepy stacjonarne z wykfalifikowaną kadrą biją na głowę te internetowe. Dlatego uważam, że sklepy internetowe polegną, ale wraz z nimi małe sklepy stacjonarne. Nie znam żadnego sklepu internetowego w Europie, który nie ma zaplecza w postaci porządnego sklepu stacjonarnego. W 99% przypadków sklepy internetowe nie mają towaru na stanie tylko sprowadzają go pod zamówienie. Czy klient chce dzisiaj czekać? Nie, on chce teraz, już, zaraz. To nie jest problem tylko naszej branży – tak jest wszędzie, a ile potem jest z tym problemów… a to nie dojedzie, a to uszkodzone, a jak podłączyć, a jak ustawić… i co ma potem tzw. klient internetowy zrobić? Takich przykładów są dziesiątki. Kto wie, może dożyjemy czasów, że nie będzie w ogóle sklepów stacjonarnych, ale to chyba dopiero po IV wojnie światowej.
To jest kwestia logistyki i specyfiki danego rynku – dodaje Rafał ze Składu Muzycznego. – Bez internetu tradycyjne sklepy nie mają obecnie szans na rynku, bo jak zaprezentować inaczej ofertę? Sklepy internetowe bez stacjonarnej siedziby też nie będą mogły rozwinąć się poza pewien poziom.
Co zatem zrobić, żeby przetrwać na rynku?
Żeby nie być "kolejnym sklepem muzycznym" trzeba się wyróżniać – mówi Dawid Laboga. – Trzeba mieć coś, czego inni nie mają. Ciężko dostępny sprzęt, wzbudza zazwyczaj bardzo duże zainteresowanie. Myślę, że to jest właśnie klucz do sukcesu. Problem polega na tym, że wiele sklepów po prostu nie potrafi sprzedawać drogiego sprzętu. Albo sprzedawcy mają małą wiedzę na ten temat, albo zasłaniają się kryzysem, którego ja osobiście nie czuję.
Sklep musi mieć swój indywidualny charakter i starać się robić coś więcej oprócz sprzedaży sprzętu – wyjaśnia Rafał ze Składu Muzycznego. – W Składzie Muzycznym stawiamy na bliskie relacje z ludźmi, którzy najpierw coś u nas kupują, a potem coś z nami robią. Przykład? Ostatnio wsparliśmy pomysł zrobienia giełdy instrumentów w Krakowie. Pomagamy też przy koncertach. KSM, czyli Krakowska Scena Muzyczna jest naszym sztandarowym projektem, który cały czas się rozwija i już wykroczył poza ramy jednego miasta. Myślę, że z tego będzie kiedyś dużo fajnych rzeczy.
Mimo tego, że w polskich sklepach dostępne jest sporo różnego rodzaju sprzętu, to słychać opinie, że lepiej ściągać sprzęt z USA czy z zachodu, bo jest lepszy od tego, który można dostać na miejscu.
Zdarza się, że gitarzyści ściągają gitary ze stanów, bo niestety te, które trafiają na polski rynek nie mają nic wspólnego z jakością, która jest na rynku np. USA – twierdzi Dawid Laboga. – Nie mówię, że to reguła, bo dotyczy to tylko kilku marek, ale niestety tak bywa. Osobiście znam kilku dystrybutorów, którzy oferują najwyższej jakości sprzęt gitarowy, ale im się chce i nie chodzi tu tylko o pieniądze. Poza tym, na zachodzie jest dużo większy wybór tego, czego się szuka. W Polsce są sklepy, gdzie znajdziemy światowe marki i w kilku sklepach stacjonarnych znajdziemy nawet duży lub bardzo duży wybór. Niestety tych sklepów jest zbyt mało.
Gorszy sprzęt w Polsce? Bzdura! – protestuje Rafał ze Składu Muzycznego. – Po pierwsze, przecież taka selekcja kosztuje. Po drugie, jakiej firmie zależy, aby zaniżać standardy? Takie akcje nigdy się nie opłacają, bo w każdym biznesie zawsze chodzi o długoterminowe działanie. Tylko cwaniactwo jest krótkoterminowe. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że w zarządach takich firm jak choćby Fender siedzą cwaniaki. Ostatnio przeczytałem, że od 2008 roku Gibson wierci komory w deskach, bo oszczędza na drewnie. To jest taka sama bzdura i spekulacja. Dodam jeszcze, że często sami sprzedawcy uwiarygadniają takie mity, dlatego, że nie mają w swojej ofercie danej marki np. Gibsona albo, Gretscha. Swoją drogą, Gretsch wbrew obiegowej opinii jest robiony w Japonii, a nie w USA. Nasza branża karmi się różnymi mitami, ale widocznie tak ma być :).
Opinii jest wiele, ale fakt jest jeden. Nie ma nic przyjemniejszego dla gitarzysty, niż wpaść od czasu do czasu do porządnie zaopatrzonego sklepu muzycznego :)
Powyższe fotki wykonała moja przemiła małżonka w sklepie Skład Muzyczny w Krakowie