Polskie pedalborady (i nie tylko) od Western Cases

Życie rockowego gitarzysty ma wiele punktów zwrotnych. Jednym z nich jest moment, kiedy poszukując sekretu swojego własnego brzmienia zaczyna niezdrowo interesować się efektami gitarowymi. Z efektami tak to już jest, że jak się kupi jeden, to na jednym się nie kończy. Wiem, co mówię. Doszedłem właśnie do momentu, w którym mój stary pedalboardu o wymiarach 70x40 stał się za ciasny, aby pomieścić mój podręczny arsenał. Trzeba było poszukać nowego domku, a że z poprzedniego, zakupionego za dwie stówy na allegro nie byłem zbyt zadowolony postanowiłem dogłębnie zbadać temat producentów pedalboardów. Jak wiecie, wspieram polską myśl techniczną, więc nie oglądałem się na dalekowschodnie produkcje tylko przetrzepałem polski rynek w poszukiwaniu pedalboardu, który spełni moje oczekiwania.

Ile jest polskich producentów pedalboardów i skrzyń transportowych flight-case? Cała masa. Wręcz zaskakująco dużo. Tych najpopularniejszych jest zaledwie paru, ale miałem już okazję nieraz kontaktować się z tzw. liderami rynku i trochę szkoda mi było czasu na oczekiwanie, aż zostanę łaskawie obsłużony. Poszukałem głębiej i znalazłem w Poznaniu działającą od dwóch lat manufakturę Western Cases, której pedalboardy zaintrygowały mnie na tyle, że obecnie z jednego korzystam.
Sylwia i Karol z Western Cases okazali się bardzo sympatycznym, pro-klienckim duetem, dlatego też podpytałem ich o parę spraw związanych z ich działalnością. Jak zwykle w przypadku podobnych historii, pomysł na produkcję skrzyń wziął się z czysto praktycznych pobudek – potrzebowali case na head Marshall JCM 900 więc zrobili go sami, a że wyszło przyzwoicie postanowili pójść za ciosem. Wiadomo, życie muzyka i praca na etacie to słabe połączenie, a coś w życiu trzeba robić. Jak mówią - Już w czasie pracy nad pierwszą skrzynią okazało się, że bez profesjonalnego parku maszyn nie ma szans na sprawną produkcję i dokładność wykonania, na której najbardziej nam zależało. Jako priorytet potraktowaliśmy, więc wyposażenie naszej manufaktury w maszyny i narzędzia, dzięki którym możemy oferować wysoką jakość naszych produktów. Dodatkowo nasze doświadczenie w korzystaniu z case'ów w praktyce, pozwoliło nam przekonać się o tym jak powinien być wykonany dobry i funkcjonalny case do sprzętu muzycznego. Robimy skrzynie takie, jakich sami chcielibyśmy używać, to jest główna zasada, jaką się kierujemy.

To, co wyróżnia Western Cases to osobliwe logo z kowbojskim dyliżansem. – Lubimy amerykańskie klimaty. Początkowo w logo firmy miała się znaleźć czaszka bizona. Typowa, teksańska czaszka, wysuszona i spalona słońcem prerii. Pomysł z dyliżansem był typowym olśnieniem. Skoro case'y służą głównie do transportu, no to przecież pierwszym skojarzeniem powinien być dyliżans.

Jednak charakterystycznym logotypem rynku się nie zdobędzie. Trzeba mieć też coś ekstra do zaoferowania. – Myślę, że naszą główną zaletą jest to, że oferujemy usługę wysokiej jakości i w atrakcyjnej cenie. Warto tu uściślić, że mówiąc „atrakcyjna cena” nie mamy na myśli „najtaniej”. Nie da się tego połączyć. Nie robimy case'ów budżetowych, oszczędnościowych, ponieważ takich firm jest sporo. Nasza jest inna. Najlepszym dowodem na to, że jesteśmy pewni swojej produkcji, jest to, że jako jedyni oferujemy 5-letnią gwarancję na wady konstrukcyjne i materiałowe naszych skrzyń. Inną naszą zaletą jest to, że podejmujemy się też zleceń nietypowych. Niektóre z nich można obejrzeć w naszej galerii na facebookowym fanpage'u, na przykład futerały na gitary typu cigar box od MIKU. Co ciekawe, Western Cases ma w swoim portfolio także gadżeciarski case na ramkę fajek i zapalniczkę, więc jak chcecie mieć coś dziwnego, to nie powinno być z tym problemu.
 

Cenowo, w kategorii polskie pedalboardy Western Cases oferuje przyzwoite ceny. Średnio, za pedalboard 70x40 trzeba zapłacić około 370zł, a za 90x40 około 400zł.

Western Cases to nadal świeża marka na polskim rynku producentów skrzyń transportowych, ale warto się im przyglądać. Jak pisałem, sam od miesiąca mam pedalboard ich produkcji, tłukę go już po próbach i koncertach, więc niebawem podzielę się konkretną opinią na jego temat.
 
Tak to wygląda od środka.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz