Wczoraj, podczas targów NAMM, Orange w końcu pokazał światu swoją tajemniczą, rewolucyjną premierę. Nie był to innowacyjny wzmacniacz czy nowatorska kolumna gitarowa, lecz produkt z kategorii „przydatny gadżet”. Orange DIVO VT1000, bo tak nazywa się nowe urządzonko Orange, to niewielki, prosty w użyciu tester lamp.
Owszem, jest to produkt, który znajdzie wielu nabywców – choćby wśród studiów nagraniowych, ekip technicznych, sklepów muzycznych, osób składających wzmacniacze czy profesjonalnych gitarzystów, ale nie jest to rzecz, w którą powinien zaopatrzyć się każdy użytkownik gitary i lampowego wzmacniacza. No chyba, że cena rynkowa będzie równie niewielka jak rozmiary VT1000.
Pod względem funkcjonalności tester jest banalnie prosty w użyciu. Mocujemy lampę w odpowiednim otworze, wybieramy rodzaj lampy za pomocą klawiszy lewo i prawo, a następnie klikamy „OK”. Po zbadaniu lampy na VT1000 zaświeci się kontrolka „Good”, „Worn” mówiąca o tym, że lampa zbliża się do końca żywotności albo „Fail” informująca o zużyciu się lampy. Dzięki VT1000 będzie można wytestować takie lampy jak: EL34/6CA7; EL34L; 6L6; 6V6/6v6GTA; KT66; KT77; KT88; 6550; 5881; EL84/6BQ5; ECC81/12AT7; ECC82/12AU7; ECC83/12AX7; ECC99; 12BH7.
VT1000 prezentuje nowoczesny design. W studiu nagraniowym dobrze wyglądałby obok monitora z nadgryzionym jabłuszkiem. No tylko, że kolor się nie zgadza.
Oglądając wczorajszą premierę VT1000 byłem nieco zaskoczony. Spodziewałem się czegoś, co wprowadzi wzmacniacze gitarowe na nowe, niezbadane tereny, a okazało się, że tajemnicza nowość to tylko przydatny gadżet stojący na straży dobrego, lampowego brzmienia. Przypomina to nieco czasy, gdy będąc dzieckiem zamiast wymarzonej zabawki pod choinką czekały ciepłe skarpety. Zabawić się nimi nie dało, ale też mają swoje zalety.