Organizer na gitarowe akcesoria V-Case

Dawno nie było o gadżetach, a sprawiłem sobie ostatnio coś, co z założenia ma ułatwić choć odrobinę moje gitarowe życie. Przeglądając czeluści Internetu natrafiłem na organizer na gitarowe akcesoria V Case, co skłoniło mnie do wprowadzenia porządków w moim osprzęcie. W futerale na gitarę jest taka tajemna przegródka, gdzie można trzymać różne graty. Skrupulatnie z niej korzystam wypełniając ją po brzegi. Trochę burdelu tam jest, ale się mieści. Kiedy miałem jedną gitarę, nie przeszkadzało mi to. Owszem upchałem po brzegi, ale estetycznie być przecież nie musi. Gorzej jak zacząłem korzystać z różnych gitar i woziłem na próby czy koncerty raz jedną, raz drugą, a raz trzecią – trzeba było przekładać te szpargały z futerałów, a jak już zacząłem zastanawiać się, co mi jest potrzebne do danej gitary to po jakimś czasie nie wiedziałem, w którym futerale trzymam daną rzecz.


Organizer rozwiązuje ten problem. Poza tym, wprowadza nutę estetyki do przechowywania gratów. Wszystkie szpargały można przymocować za pomocą gumek na sztywno, a większe rzeczy wsadzić za siatkę. Dodatkowo jest bonusowa mobilna przegródka na kostki do gitary, którą dzięki rzepowi możemy sobie wkleić tam gdzie się nam podoba. Case wykonano z twardego, aczkolwiek dość elastycznego tworzywa, więc nie ma obawy, że się połamie czy pęknie. W razie czego, jak się go upcha po brzegi może się co najwyższej wybrzuszyć ;) Pomimo niewielkich gabarytów (około 5,5 cm wysokości, 24 cm długości i 13 cm szerokości) organizer jest całkiem pojemny. Ja do swojego V Case finalnie zmieściłem: slide, korbkę do nawijania strun, stopery do uszu alpine w futerale, kapodaster Dunlop Toggle, cążki do cięcia strun, śrubokręt, kabel jack-jack 1m, kazoo, drumlę i kilkanaście kostek do gitary. To więcej niż trzymałem w futerale, a mimo tego, jest to bardziej estetycznie poukładane i nie mam bani, gdzie, co wsadziłem i jak się mam do tego dostać. Do zdjęcia zmniejszyłem trochę obłożenie, żeby było widać jak to mniej więcej może wyglądać.


Wszystko fajnie, ale jest jeden zasadniczy minus. Patrząc na zdjęcia w internetowym opisie produktu złowiłem się na to, że V-Case zmieści mi się pod główką gitary w futerale. Nie przemyślałem sprawy. Case zmieści się, ale tylko wtedy, jeśli grasz na jakimś telecasterze, którego główka jest ułożona na równo z gryfem. Dla mnie to w sumie niewielki problem, bo organizer na luzie zmieści się w pedalboardzie lub flight-casie na mój head gitarowy – a to biorę ze sobą zawsze niezależnie, na której gitarze gram. Czy V-Case jest fajny i warty zainwestowania tych trzydziestu złotych? Dla mnie tak. Chyba, że faktycznie chcesz go trzymać w futerale na gitarę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz